W tekście Uwolnić pracę pisałem “Ktoś nam kiedyś wmówił, że więcej [mieć] znaczy lepiej [żyć] i teraz sprzedajemy na raty nasze życia.” By utrzymać całą tę mitologię industrializmu zmuszającą nas do permanentnego rozwoju na rzecz ilościowego zwiększania produktywności powstał cały aparat tresury kulturowej ze szkołą w centralnym jego punkcie. Mechanizm, który do tego doprowadził ilustruje historia, którą w swobodnym przekładzie przytaczam za The Sufis Idriesa Shaha.
Jak każda suficka opowieść ma ona oczywiście wiele wątków i warstw. Shah przytacza ją w kontekście rytualizacji praktyk odrywających się od stojącej za nimi realnej potrzeby. W tym procesie przeistaczają się one w pusty znaczeniowo zbiór bezmyślnie powielanych dogmatów, wokół których wyrasta system opresji mający zapewnić im trwanie na zasadzie sprzężenia zwrotnego. Całe nasze życie zostało zrytualizowane by zapewnić produktywność. Nikt już nie pamięta po co nam to wszystko, ale większość jest pewna, że tego właśnie potrzebujemy. Niewiele zastanawia się nad tym co naprawdę nam wystarczy by żyć bez poczucia lęku i alienacji.