Uwolnić pracę

Praktycznie każda dyskusja, każdy tekst kultury dotyczący poprawy naszego dobrostanu i problemów współczesnego człowieka zwraca uwagę na kwestie przepracowania i pracy jako czynnika kształtującego nasze życie. Nikt jednak nie ma odwagi by stwierdzić to co aż krzyczy nam prosto w twarz, aby być szczęśliwym nikt nigdy nie powinien pracować!

Problemem nie jest ilość pracy, warunki pracy, wypalenie zawodowe, mobbing i molestowanie w miejscu pracy. Problemem nie jest nawet to, że w tzw. czasie wolnym przygotowujemy się do tego by móc pracować. To wszystko są tylko objawy. Przyczyną choroby jest sama praca, jej obecna forma.

Teraz słyszę Wasze pytania, ale jak to nikt nie powinien pracować? Zastanówmy się więc przez chwilę czym jest praca i oczywiście nie rozmawiamy o pracy jako terminie z dziedziny fizyki. Obecnie funkcjonująca koncepcja pracy zakłada spędzanie czasu swojego życia w miejscu wskazanym przez kogoś innego, w sposób określony przez kogoś innego, wykonując czynności określone przez kogoś innego w ustalonym przez niego tempie aby ten ktoś inny mógł czerpać korzyści z naszej pracy. Nie wiem jak dla Was ale dla mnie to brzmi jak niewolnictwo w niepełnym wymiarze godzin.

No tak, ale pracujemy by mieć środki ekonomiczne na spędzanie wolnego czasu – powiecie. Do pracy i z pracy musimy się przemieścić, w czasie poza pracą musimy także zrobić zakupy, posprzątać mieszkanie, zająć się dziećmi, zrobić pranie, musimy wykonać tę całą niewidzialną PRACĘ dnia codziennego, która umożliwia nam funkcjonowanie. Do tego musimy jeszcze wypocząć, aby kolejnego dnia mieć siłę na wykonanie tych samych czynności i tak przez całe dorosłe życie, aż do momentu kiedy już na nic nie będziemy mieli siły. 

Zakładając, że 8 godzin spędzamy w pracy (bo akurat nie musieliśmy zostać dłużej), przynajmniej godzinę zajmuje samo przemieszczanie się w obie strony i że dorosły człowiek, by jako tako funkcjonować, potrzebuje przynajmniej 7 godzin snu, okazuje się, że z całej doby pozostaje nam 8 godzin na zrobienie całej tej niewidzialnej pracy. To co zostanie po jej wykonaniu to jest prawdziwy czas wolny. Przez większość naszego życia pracujemy, by ktoś inny odniósł korzyści lub byśmy w ogóle mogli pracować.

A gdyby tak zamienić pracę w zabawę?

“Pierwszym krokiem jest odrzucenie koncepcji posady i zawodu.” Każda, nawet najprzyjemniejsza aktywność, staje się udręką, gdy zostanie sprowadzona do pracy, czyli zestawu czynności, wykonywanych przez jedną osobę pod przymusem. Praca jest wymuszona, czynnikami ekonomicznymi, politycznymi i religijnymi, czasem jednym, a czasem wieloma w różnych proporcjach. Tymczasem zabawa zawsze jest dobrowolna. Dobrowolności uczestnictwa, jest warunkiem koniecznym zabawy.

Każde z nas lubi robić pewne rzeczy, nawet trudne czy wymagające wysiłku fizycznego lub intelektualnego, gdy nie musi ich robić cały czas. Fajnie jest czasem pomalować ściany, albo wymyślać formuły w Excelu, ale gdy stanie się to codzienną aktywnością, czymś co wypełnia większość naszego życia to zaczyna się robić creepy. Jest takie powiedzenie żeby zamienić swoją pasję w pracę, a dzięki temu nie przepracuje się ani jednego dnia. To bzdura! Jeżeli zamienisz swoją pasję w pracę to stracisz pasję.

Zabawa może być produktywna ale to nie imperatyw produktywności ją napędza. Bawimy się dla samej zabawy, jej owoce w postaci wytworzonych produktów lub usług są efektem ubocznym. Zabawa cechuje się “arystokratyczną pogardą dla rezultatów” podobnie jak dawanie. Dawajmy sobie rzeczy nawzajem, a nie sprzedawajmy czas naszego życia. Wydaje nam się, że możemy potem odkupić ten czas od innych ludzi, ale czas jest dobrem nieodnawialnym, ten który sprzedamy stracimy na zawsze. 

“Optymalny kontakt seksualny to paradygmat produktywnej zabawy. Uczestnicy wzmagają nawzajem swoje przyjemności […] Im więcej dasz, tym więcej otrzymasz.” Zamiana pracy w zabawę doprowadzi finalnie do zniesienia pracy, tak jak zniesiono niewolnictwo. Dokona się rewolucja stylu życia, dzięki której “to, co najlepsze w seksie, rozleje się na większość obszarów życia codziennego” i “runą wszystkie sztuczne bariery władzy i własności.” Zatem zrelaksuj się ludu pracujący miast i wsi!

Rewolucja stylu życia

Rewolucja stylu życia nie będzie możliwa bez przepracowania i odrzucenia funkcjonujących obecnie paradygmatów. Nie tylko ekonomicznych ale też etycznych i psychologicznych. Ta zmiana już się zaczyna pojawiać lecz jeszcze długa droga przed nami. Wysłanie ośmiu miliardów ludzi na psychoterapię trochę potrwa. 

Póki co rozwiązaniem są Tymczasowe Strefy Autonomiczne, które mogą funkcjonować w szczelinach obecnie funkcjonującego systemu. Takie strefy będą z czasem go rozsadzały jak laski dynamitu używane niegdyś przez górników. Obszar za obszarem będą kruszyć skałę i tworzyć przestrzeń pod budowę nowego postcywilizowanego społeczeństwa.

Tworzenie społeczności, których efektem działania / produktem, gdy oglądane z zewnątrz, jest coś użytecznego w rozumieniu systemu opartego o pracę najemną, a którego wewnętrzna organizacja oparta jest o dawanie radości wykonującym w jej ramach różne zadania, które składają się na efekt końcowy, jest zabawą w rozumieniu Boba Blacka i Tymczasową Strefą Autonomiczną w rozumieniu Hakima Beya. To piracka utopia znów wcielona w życie. Żeby przetrwać jako integralne i samoistne osoby w obecnym świecie musimy być piratami, hakerami rzeczywistości.

Tymczasowe Strefy Autonomiczne, mówiąc słowami Hakima Beya, są nomadycznymi obozowiskami, a Internet staje się wirtualnym ogniskiem, przy którym powstają plemienne pieśni i eposy. To w Sieci rodzą się też legendarni bohaterowie stający się przewodnikami tych nowych plemion. Dzięki technologii, współczesny nomada nie musi się fizycznie przemieszczać. Jego podążanie za obfitością może odbywać się już tylko w domenie cyfrowej. 

Rewolucja stylu życia, przede wszystkim, zakłada odejście od paradygmatu produktywności, na rzecz wystarczalności. Redukcja potrzeb doprowadzi do implozji ekonomii, a to rozwiąże w zasadzie wszystkie problemy obecnego świata z kryzysem klimatycznym na czele i wraz z zamianą pozostałej pracy w zabawę spowoduje, że znów będziemy mogli być ze sobą bez lęku i poczucia winy w szczęściu i miłości realizując postulaty i psychologów, i mistyków.

Jakakolwiek dyskusja prowadzona z obowiązującej obecnie perspektywy to, albo kopanie się z koniem, albo kręcenie w kółko. Ludzkość dokonała w swoich dziejach kilku rewolucji – neolityczna, urbanistyczna, przemysłowa, żeby wymienić te najważniejsze. Wciąż stawiamy w centrum dyskursu idee, których czas już się skończył. Stoimy nad krawędzią przepaści, musimy więc znaleźć inną drogę. Nie da się już iść dalej w tym samym kierunku. Ktoś nam kiedyś wmówił, że więcej [mieć] znaczy lepiej [żyć] i teraz sprzedajemy na raty nasze życia. Nie musimy więcej produkować, musimy się więcej relaksować!