Jest taka historia, która po raz pierwszy pojawiła się w tekstach buddyjskich, potem sufickich, aż wreszcie zakorzeniła się też w kulturze zachodniej i trafiła do współczesnej psychologii. To historia o słoniu w ciemnym pokoju. Przytoczę ją w wersji Rumiego w swobodnym przekładzie z angielskiego.
Każdy z nich mógł poznać tylko mały fragment słonia i tylko na podstawie tego małego fragmentu wygłaszał swą opinię. Oczywiście błędną bo wynikającą z nieznajomości kontekstu.
Kontekst jest wszystkim. Każdy tekst kultury, każda wypowiedź, może być odczytana w różny sposób w zależności od kontekstu, który może być stały (pozornie bo w końcu każdy się zmieni) lub zmieniać się w zależności od dynamiki dyskursu. To nieumiejętność wychwycenia tych zmian prowadzi do większości nieporozumień między ludźmi.
Ściany silosów, powłoki baniek, w których się zamykamy, powstają tam gdzie dynamiczne konteksty zamieniane są w niezmienne dogmaty.
Rumi z przekąsem dodaje później, że gdyby ci ludzie idący oglądać słonia w ciemnym pokoju mieli świece i poszli tam razem to zobaczyliby go wszyscy w pełnej okazałości.
“Wszystkie istoty ludzkie są głupie w tym samym stopniu” powiedziała Qara Koz za pośrednictwem pióra Rushdiego. Nikt nie wpadł na to by działać razem korzystając z posiadanego przez każdego z nich przebłysku wiedzy.
Gdy oceniamy, ferujemy wyroki, przejawiamy objawy głupoty. Nasze oceny są pozbawiona kontekstu. Dokonujemy ich na tej samej zasadzie jakbyśmy dotykali fragmentu słonia w ciemnym pomieszczeniu. Pamiętajmy o tym gdy następnym razem podniesie się nam ciśnienie na drugą osobę.